FAQZarezerwuj wizytę
Używamy niezbędnych plików cookies, aby nasza strona funkcjonowała poprawnie. Opcjonalne analityczne/statystyczne pliki cookies wykorzystamy wyłącznie w momencie, kiedy się na to zgodzisz i je włączysz za pomocą tego narzędzia. Więcej informacji o wykorzystywanych plikach cookies i sposobach zarządzania nimi znajduje się w Polityce prywatności Open Life TU Życie S.A.
Niezbędne pliki cookies
Niezbędne pliki cookies zapewniają podstawowe funkcje, takie jak bezpieczeństwo, zarządzanie siecią i dostępność i wyświetlanie strony. Możesz je wyłączyć, zmieniając ustawienia przeglądarki, ale może to mieć wpływ na funkcjonowanie strony. Zamknij
16.07.2012
Michał Sadrak, Open Finance;

Tylko najlepsze lokaty wygrywają z obligacjami

Spadek oprocentowania obligacji emerytalnych bynajmniej nie oznacza, że ich zakup traci sens. Patrząc kilka lat wstecz można dojść do wniosku, że w ostatecznym rozrachunku z powodzeniem mogą one konkurować z bankowymi depozytami. Przykładowo inwestor, który nabył dziesięciolatki trzy lata temu (w lipcu 2009 r.) obecnie mógłby wypłacić 15 zł netto z każdych zainwestowanych 100 zł (uwzględniono 19-proc. podatek przy wypłacie oraz 2 zł za przedterminowy wykup). Gdyby jednak w lipcu 2009 roku przeznaczyć oszczędności na przeciętną 12-miesięczną lokatę, która każdego roku odnawiałby się na rynkowych warunkach, to po trzech latach można było otrzymać 12,6 zł po opodatkowaniu. Dopiero lokując oszczędności w najlepszych na rynku rocznych depozytach (i odnawiając co roku również na warunkach najlepszych ofert) można było zarobić więcej niż na obligacjach skarbu państwa. Po trzech latach klient, który wybierał najwyżej oprocentowane lokaty otrzymał 17,7 zł na czysto. Im dłuższy horyzont porównania, tym korzystniej wypadają obligacje, bowiem maleje wówczas rola opłaty za przedterminowy wykup (2 zł dla dziesięciolatek i 1 zł dla papierów 2-, 3- i 4-letnich). I tak na przykład inwestor, który kupił na początku 2005 roku obligacje emerytalne będzie mógł wypłacić w styczniu 2014 roku 47 zł netto z każdego papieru. Odłożenie oszczędności na przeciętną roczną lokatę i odnawianie jej co 12 miesięcy przyniosłoby ok. 31,5 zł na rękę z każdych 100 zł, czyli o ponad 17 zł mniej niż papiery skarbu państwa. Natomiast klient, który wybierał tylko najlepsze 12-miesięczne lokaty, otrzyma w styczniu 2014 roku ok. 49,2 zł netto dla każdych odłożonych 100 zł. To nieznacznie więcej niż w przypadku obligacji emerytalnych, ale obliczenia nie uwzględniają, iż zakładanie wysokooprocentowanych lokat może wymagać skorzystania z dodatkowo płatnego rachunku osobistego. Korzystny dla obligacji emerytalnych rezultat porównania z bankowymi lokatami wynika głównie z konstrukcji ich oprocentowania. Stawka na dziesięcioletnich papierach ustalana jest w oparciu o inflację. Obligacje znajdujące się aktualnie w sprzedaży w pierwszym roku dają zarobić 6 proc. (inflacja za maj plus 2,4 p.p. premii), a w kolejnych 12-miesięcznych okresach oprocentowanie będzie o 2,5 p.p. wyższe od podawanego przez Główny Urząd Statystyczny wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Pozostałe papiery skarbowe dostępne dla inwestorów indywidualnych oferują zauważalnie niższe zyski. Dwulatki ze stałym oprocentowaniem dają zarobić 4,75 proc. w skali roku. Oprocentowanie trzylatek wynosi 5,14 proc. w pierwszym okresie odsetkowym, a w kolejnych będzie ono równe stawce sześciomiesięcznego WIBOR-u. Natomiast z obligacji czteroletnich inwestorzy otrzymają 5,5 proc. w pierwszym rocznym okresie odsetkowym i 2,25 p.p. powyżej inflacji w kolejnych latach. Rozważając zakup obligacji emerytalnych warto patrzeć nie tylko na ich aktualne oprocentowanie, ale również na premię dla kolejnych okresów odsetkowych. A ta akurat jest obecnie najniższa (2,5 p.p.) od połowy 2007 roku. W połączeniu z mocnym spadkiem inflacji, którego oczekuje Narodowy Bank Polski w swojej najnowszej projekcji, opłacalność sprzedawanych w lipcowej ofercie dziesięcioletnich papierów skarbowych może być niższa niż dotychczas. Choć to co dla obligatariuszy oznacza mniejsze zyski akurat dla budżetu państwa jest chwilą wytchnienia ze względu na niższy koszt finansowania zadłużenia. Nawiasem mówiąc, koszt ten (niezależnie od wysokości) i tak ponoszą obywatele.